piątek, 26 września 2014

Rozdział 5

          Obudziłam się o szóstej, co tak na prawdę powinnam spać, bo budzik zadzwoni dopiero o siódmej. Przez kolejny koszmar nie mogłam się wyspać. Śniło mi się, że stoję nad brzegiem oceanu z uniesionymi rękami a za mną tworzyła się ogromna fala, która za moim pośrednictwem zatopiła miasta. Wszędzie pływały martwe ciała a ja tam stałam i bez żadnych uczuć się im przypatrywałam.
          Zlana potem poszłam wziąć prysznic. Zimna woda spływała po moim ciele obmywając mnie z okropnych myśli. Nigdy wcześniej tego typu sny mi się nie zdarzały, tylko od paru tygodni prawie każdej nocy nawiedzały mnie koszmary. Powoli robiło się to męczące co chwile widzieć jak ludzie giną przez siły natury. Oczywiście nikomu nie mówiłam o moim problemie ze spaniem. I tak nikogo by to nie interesowało, jak wiele osób ma własne, większe problemy niż bezsenność nastolatki.
          W pokoju ubrałam szkolny mundurek. Błękitną koszulę z kołnierzem i z logo na lewej piersi, schowałam do granatowej spódniczki przed kolano, do tego założyłam czarne conversy. Postanowiłam zrobić kreski na powiekach, tak jak to zawsze robię. Pomalowałam brwi i wytuszowałam rzęsy, a na końcu przypudrowałam policzki różem. Włosy lekko pokręciłam lokówką i popsikałam lakierem do włosów. Pod koniec stanęłam przed lustrem i krytycznym okiem oceniłam swój wygląd. Muszę przyznać, że nie wyglądam tak strasznie jak mi się zdawało, a wręcz ten mundurek pasował do mnie, co z nie chęcią przyznaję. Spakowałam książki do mojej czarnej torby z ćwiekami przez ramię, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wejść! - Krzyknęłam, a przez framugę weszła moja nowa koleżanka. Alie również była ubrana w szkolny mundurek, w którym wyglądała świetnie. Na twarzy miała delikatny makijaż a włosy luźno opadały falami na plecy. - Jesteś gotowa? - Spytała.
- Tak. Jaką mamy pierwszą lekcje?
- Historię. - Powiedziała wychodząc z pokoju.
- Super. - Powiedziałam ironicznie zamykając pokój. Nie lubiłam historii, niestety mam problemy z zapamiętaniem  dat. Jakby nie wiadomo ile czasu bym przy tym siedziała to i tak wszystko pomieszam.
- Nie lubisz historii?
- Nie za specjalnie. Ale jakoś daję radę i wychodziłam na trójkach. A Ty jakie miałaś oceny?
- Piątki. Nigdy z żadnego przedmiotu nie miałam niższej oceny. - Kujonka, pomyślałam. Nigdy nie musiałam się uczyć, wszystko zawsze łatwo wchodziło mi do głowy jedynie ta cholerna historia.
- Nigdy nie dostałaś czwórki albo trójki?
- Nigdy. Rodzice zawsze zapisywali mnie na korepetycje jak czegoś nie potrafiłam. Dbali o moje wykształcenie. Teraz się uczę bo nie chcę ich zawieść tak jak i siebie. - Otworzyła drzwi do jakiejś sali. - To jest sala historyczna. Możesz usiąść obok mnie. - Uśmiechnęła się siadając w ławce pod oknem.
- A mogę ja siedzieć przy oknie? Nie lubię siedzieć z brzegu.
- Jasne. - Alie usiadła z brzegu a ja zajęłam jej miejsce. Do sali weszła jakaś kobieta. Wszyscy zamilkli a całą swoją uwagę skupili na kobiecie.
- Witam Was. Dzisiaj będziemy kontynuować daty. - O nie, pomyślałam. Wszyscy otwarli książki na jakiejś stronie. Zrobiłam to samo by nie wyjść na głupią, co zresztą mam w zwyczaju.
- Strona sześćdziesiąta piąta. - Powiedziała Alie. Szybko ją otworzyłam.
- Z tego rozdziału proszę spisać wszystkie daty do zeszytu a następnie nauczyć się ich na jutrzejszą lekcję. - Nauczycielka usiadła przy biurku sięgając po filiżankę z kawą i jakieś romansidło. Nie mając nic innego do roboty zaczęłam spisywać daty.

          Stojąc w kolejce po lunch myślałam o starych koleżankach. Żadna z nich się do mnie jeszcze nie odezwała. Smutno mi się zrobiło z tego powodu.
- Cześć. - Usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i dostrzegłam Nath'a. Ubrany był w jeansy, niebieską koszulę oraz granatową marynarkę z logo szkoły. - Twoja kolej. - Wzięłam ryż z warzywami i kurczakiem. Zauważyłam Jace'a siedzącego obok Alie. Poszłam w ich kierunku myśląc, że Nate idzie za mną. Jednak się pomyliłam, nie widziałam go za sobą ani na jadalni. Przysiadłam się do nowych znajomych.
- Hej. - Przywitałam się. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie w odpowiedzi.
- Siemka. - Powiedział chłopak.
- Jakie masz jeszcze lekcje? - Spytała Alice.
- Wf. A wy?
- Chemia i biologia.
- Matematyka, fizyka... I to koniec. - Powiedział Jace zastanawiając się.
- Zobaczymy się później.
- Jasne.
- Ja nie dam rady. Mam coś do załatwienia.
- No to zobaczymy się wieczorem Jace. - Kończyłam jeść ryż. Pożegnałam się i wyszłam z jadalni.
        Idąc korytarzem zadzwonił telefon. Wyciągnęłam iPhona z torebki sprawdzając kto dzwoni. Mama. Z westchnieniem schowałam telefon z powrotem do torebki. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Weszłam do szatni powoli się przebierając w strój gimnastyczny. Graliśmy w siatkówkę z czego się bardzo ucieszyłam. Zanim zmieniłam szkołę chodziłam na treningi z siatkówki. Pomimo tego, że dobrze gram czasami przytrafiają mi się błędy, tak jak dziś. Przyjęłam piłkę, która zjechała mi i uderzyła jakąś blondynkę w głowę. Ta się odwróciła i podeszła do mnie wściekła.
- Uważaj trochę ciemnoto!
- Przeprasza. - Powiedziałam od niechcenia.
- Nie wiesz z kim masz do czynienia.
- No na pewno nie z Królową Anglii. - Odparłam lustrując ją wzrokiem. Jeszcze bardziej się wkurzyła.
- Słuchaj mała, jeśli nie zmienisz tonu to pożałujesz. - Blondynka założyła ręce na piersi lekko się pochylając w moją stronę.
- Co poskarżysz się nauczycielowi? Sorry ale szkoda twojej fatygi. - Uśmiechnęłam się złośliwie.
- Ught. - Odwróciła się zarzucając włosami. Zadzwonił dzwonek. Szybko wzięłam prysznic i wyszłam z szatni idąc do swojego pokoju. Po drodze spotkałam Alie. Opowiedziałam jej co się wydarzyło na wf-ie.
- Właśnie natknęłaś się na szkolną gwiazdę. Nazywa się Ana. Jej rodzice są strasznie dziani, a ona jest za bardzo rozpieszczona i myśli tylko i wyłącznie o sobie. Radzę ci na nią uważać. Naprawdę potrafi postawić na swoim i nieźle manipuluje ludźmi. - Powiedziała Alice.
- Super. - Przewróciłam oczami i uniosłam ręce w górę.
- Nie martw się, masz mnie i Jace'a.
- No i Nate'a.
- Kogo? - Spytała przyglądając się mi.
- Nate. Wysoki, szczupły z włosami do ramion.
- Wiem jak wygląda, tylko zastanawia mnie to dlaczego go poznałaś.
- A czemu by nie? - Spojrzałam na nią.
- Ponieważ on mało z kim rozmawia.
- Dlaczego?
- Nie mam pojęcia. - Rozmawiałyśmy jeszcze na temat lekcji potem każda poszła do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku zmęczona. Włączyłam mp3 słuchając rocka. Może wyda wam się to dziwne ale przy takiej muzyce potrafię zasnąć. Naprawdę. Byłam tak zmęczona i nie wyspana, że  mi to nie przeszkadzało.




Hej :) Przepraszam za moją dłuuugą nieobecność. Po prostu nie miałam czasu by na tego bloga wchodzić. Oczywiście później o nim zapomniałam (za co przepraszam) i na dodatek nie potrafiłam skleić zdań. Porażka, tak wiem. Myślę, że po tym rozdziale nie zrobię tego samego co wcześniej. W sensie nie zapomnę o blogu. Trzymajcie za mnie kciuki. :D
Proszę komentuje. Bardzo zależy mi na Waszej opini.
Pozdrawiam :*

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 4

       Ciemnowłosa dziewczyna cały czas się uśmiechała. Jest ładna z dużymi brązowymi oczami, małym nosem i pełnymi ustami. Miała na sobie szkolny mundurek, w którym ślicznie wyglądała.
- Tak, ale wolę jak mówią na mnie Aura.
- Dobrze Aura. Chodź oprowadzę Cię po szkole. Na pewno Ci się spodoba. - Pociągnęła mnie za rękę. Zamknęłam drzwi pokoju i poszłam z nią wzdłuż korytarza. Po obu stronach ciągnął się rząd drzwi a na samym końcu korytarz się rozdwajał.
- Po lewej stronie są łazienki a po prawej schody. Na górze są sale lekcyjne, a my idziemy na dół. Pokarzę Ci jadalnie i bibliotekę. Mamy ogromny zbiór książek.
        Alice pokazała mi ogromną jadalnie mówiąc, że jedzenie jest tu wspaniałe. Potem weszłyśmy do biblioteki, która okazała się na prawdę ogromna. Pełno w niej było regałów z książkami sięgającymi  sufitu. Stało tam pełno stolików oraz foteli, również było tam miejsce na biurka z komputerami.
- Widzę, że Ci się podoba.
- Tak. Uwielbiam czytać. - Spojrzałam na nią roziskrzonymi oczami z wrażenia.
- Chodź, pokażę Ci nasz salon, w którym odpoczywamy i spędzamy wspólnie czas.
         Szłyśmy a ja cały czas słuchałam jak Alie opowiada o szkole. Według niej była ona wspaniała. Twierdzi, że lubi uczni tej szkoły chodź z niektórymi się nie dogaduje. ostrzegła mnie przed takimi dwiema, które podobno uważają się za nie wiadomo co.
- Jesteśmy. - Ciemnowłosa dziewczyna otworzyła podwójne drzwi, które ukazały ogromny pokój. Pełno było w nim foteli, puf i sof. Również znajdował się tam telewizor oraz szafa z różnymi grami planszowymi.
          W pomieszczeniu przesiadywało paru uczni, którzy grali w gry i oglądali jakiś program. Moja nowa koleżanka kogoś wypatrywała aż po chwili na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Podszedł do nas jakiś chłopak przytulając Alie do siebie a potem ją pocałował. Odwróciłam wzrok a w moich oczach pojawiły się łzy. Łzy spowodowane wspomnieniem mojego byłego chłopaka. Szybko otarłam spływającą łzę po policzku.
- Aura to jest Jace, mój chłopak. - Przyjrzałam mu się. Wysoki, przystojny ciemny brunet, który ma ładny uśmiech.
- Miło mi.
- Mi również. - Uśmiechnęłam się delikatnie. We trójkę usiedliśmy na sofie. Obaj opowiadali mi o szkole i o uczniach. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.
- Alie, ja już pójdę do pokoju. Rozbolała mnie głowa. - Uśmiechnęłam się.
- Trafisz sama? - Spytała zatroskana.
- Jasne. Pa.
- Cześć. - Powiedział Jace.
- Przyjdę po Ciebie przed zajęciami. - Zawołała za mną Alice. Po wyjściu z salonu weszłam na pierwsze piętro, gdzie mieściły się pokoje. Długo szukałam swojego numerku pokoju. Warknęłam stając na środku korytarza z rękami splecionymi na piersiach.
- Hej. - Usłyszałam głos za mną. Obróciłam się o mało co nie dostając zawału serca. Stał tam wysoki chłopak z ciemnymi włosami sięgającymi mu do ramion. Choć próbował powstrzymać uśmiech w jego brązowych oczach igrały iskierki rozbawienia. - Kogo szukasz?
- Raczej nie kogo ale czego. Nie potrafię znaleźć swojego pokoju.
- I tu go nie znajdziesz. - Spojrzałam na niego wyzywająco.
- Niby dlaczego?
- Po to część mieszkalna przez chłopaków. - Uśmiechnął się zawadiacko. Mi natomiast uśmiech zszedł z twarzy ustępując miejscu zmieszania.
- Oh... Jestem tu nowa i jeszcze nie bardzo się orientuję.
- Nie przejmuj się tym, każdemu się zdarza. Zaprowadzę Cię. Tak w ogóle jestem Nate.
- Aura. - Dostrzegłam zdziwienie w jego oczach. Uśmiechnęłam się. - Aura to zdrobnienie mojego imienia. Naprawdę nazywam się Aurelia ale wolę jak mówią mi Aura.
- A ja już myślałem, że na prawdę masz tak na imię i się zdziwiłem, bo kto normalny dałby dziecku tak na imię.
- Ej właśnie mnie obraziłeś. Sama się tak nazwałam jak byłam mała bo nie potrafiłam wymówić swojego imienia. - Spojrzałam na niego urażona.
- No dobra, przepraszam.
- I tak wiem, że to nie są szczere przeprosiny. - Nagle na swoim policzku poczułam pocałunek, uczucie jednak szybko minęło.
- Przepraszam. Jesteśmy przed Twoim pokojem.
- Dziękuję za odprowadzenie mnie.
- Nie ma za co, fajnie mi się z Tobą rozmawiało. Może zobaczymy się jutro w salonie. Pa.
- Cześć. - Weszłam do pokoju z którego zabrałam piżamę i ręcznik oraz szczoteczkę do zębów. Wzięłam szybki prysznic ( tym razem nie zapomniałam drogi i bez problemu trafiłam do łazienki). Ubrałam krótkie spodenki i luźną bluzkę.
W pokoju usiadłam na biurku przy otwartym oknie. Wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo. Nigdy wcześniej nie widziałam tyle świecących gwiazd na niebie ponieważ uniemożliwiały mi to świecące światła w mieście. Ale widok takiego nieba jak tu zapiera dech w piersiach. Niestety długo nie mogłam się przyglądać niebu ponieważ robiło się zimno a ja jeszcze musiałam wcześnie wstać i iść na zajęcia. Zamknęłam okno i położyłam się do łóżka. Zanim się zorientowałam już spałam.



 No i mamy rozdział czwarty. :D Co o nim myślicie? Jestem bardzo ciekawa waszej opinii na jego temat.
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę. :*
Fallen

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 3

     Następnego ranka siedziałam w kuchni jedząc śniadanie. Byłam niewyspana, zmęczona i obolała. Przez całą noc się wierciłam i nie potrafiłam znaleźć wygodnej pozy. Dopiero gdy świtało mogłam na chwilę się zdrzemnąć. W tedy mi się już nic nie śniło. Jednak długo nie pospałam, mama obudziła mnie o ósmej i kazała zejść na śniadanie. Zrobiła jajecznicę, bekon i tosty. Nalałam sobie kawy z mlekiem i zaczęłam powoli jeść.
- Źle spałaś kochanie? - Spytała mama. Uniosłam na nią wzrok, lekko się skrzywiła.
- Miałam zły sen. - Odstawiłam talerz zostawiając trochę jajecznicy. Weszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Zimne kropelki wody spryskiwały moje ciało dając mu ukojenie. Jednak długo to nie trwało bo musiałam się szykować do wyjazdu. Ubrałam czarne legginsy, bordową bokserkę i na to skórzaną kurtkę z zamkiem na boku. Z pod łóżka wyciągnęłam czarne koturny z ćwiekami. Kiedy chciałam się pomalować mało co nie przestraszyłam się własnego odbicia. Miałam spuchnięte oczy i cienie. Szybko nałożyłam podkład b trochę zakryć sińce pod oczami oraz zrobiłam kreski lajnerem.
Schodząc po schodach ciągłam za sobą granatową walizkę na kółkach. Przystanęłam na chwilę by poprawić włosy.
- Trochę za późno postanowiliśmy ją przepisać do innej szkoły. Za szybko dręczą ją koszmary. Niebawem uaktywni się u niej nowe życie. - Słyszałam poddenerwowany głos matki.
- Nie martw się, tam wszystkiego się dowie z czasem. - Powiedział tata. Nie miałam pojęcia o czym oni w ogóle mówią. Nadal stojąc na schodach w ciszy przysłuchiwałam się im.
- Tylko, że oni wszystkiego nie mogą jej powiedzieć. Są rzeczy które musi usłyszeć ode mnie, musi je ukryć przed wszystkimi, nawet przed tamtymi ludźmi. - Cisza. Żadne z nich się już nie odezwało. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam z ostatnich kilku schodków. Postawiłam walizkę koło drzwi wyjściowych.
- Jestem gotowa! - Zawołałam. Mama i tata wyszli z kuchni z dziwnym wyrazem twarzy. - Jestem gotowa.
Siedzieliśmy w aucie. Każdy milczał jak grób. Założyłam słuchawki nie zwracając na nic uwagi. Oparłam głowę o szybę za którą ciągnął się las. Oczy same nagle zaczęły mi się zamykać, aż w końcu w ogóle ich nie otwarłam.

 ¤¤¤

     Obudziłam się. Samochód stał przed wielką, metalową bramą, w której metalowe fragmenty łączyły się w wzór róży. Po chwili brama się otworzyła ze skrzypnięciem przeszywającym kości. Spojrzałam na rodziców, siedzieli nieruchomo patrząc przed siebie. Na twarzy mamy malowały się dziwne uczucia, tak jakby strach, obawa oraz niechęć. Po tacie nie mogłam nic rozpoznać, wszystkie jego mięśnie twarzy były nie wzruszone.
Jechaliśmy przez żwirową ścieżkę, po której z obu stron rosły drzewa i krzewy. Teren był dość duży i tajemniczy. Na końcu ścieżki ukazał się budynek. Ogromna kamienna budowla z wieżyczkami na której powiewały flagi z czerwoną różą na białym tle.
Razem z rodzicami wyszłam z samochodu. Tata wziął moje walizki idąc po schodach. Stanęliśmy przed drewnianymi i potężnymi drzwiami, które się otworzyły. Stała w nich szczupła, wysoka kobieta z czarnymi włosami do ramion i okularami. Była ładna a w jej prostym ubiorze dało się zauważyć elegancję. Powitała nas szerokim uśmiechem.
- Witam Was w szkole imienia Isberga. Jestem dyrektorką i zapraszam Was do mojego gabinetu. - Kobieta odwróciła się, a kiedy szła lekko kołysała biodrami. Ruszyliśmy za nią. Na korytarzu było tylko słychać nasze kroki. Nie widziałam żadnych uczniów ani nauczycieli, a ta cisza mnie przerażała.
Weszliśmy do niewielkiego pokoju, w którym panował porządek. Książki były schludnie poukładane w regałach od największej do najmniejszej, biurko na którym leżały papiery ułożono równo w kupkę,  dwa krzesła dla gości, obrazy na popielatych ścianach oraz perski dywan na środku podłogi. Pokoik był skromny i schludny.
Dyrektorka usiadła na krześle za biurkiem a moi rodzice na przeciw niej, postanowiłam, że będę stała, w sumie innego wyboru nie miałam bo nie było dla mnie krzesła.
- Ta szkoła ma bardzo wysoki poziom nauczania. - Mówiła do rodziców dyrektorka. - Staramy się, aby nasi uczniowie się usamodzielnili i przygotowali do dorosłego życia. Cieszę się, że Aurelia będzie naszą uczennicą. - Spojrzała na mnie z promiennym uśmiechem. Mnie z kolei bolały nogi od stania i od butów. - Aurelio dam Ci czas na pożegnanie się z rodzicami. Będę czekała na Ciebie przed gabinetem. - Wstała, uścisnęła dłonie rodziców i wyszła z pomieszczenia. Nastała cisza. Miałam spuszczoną głowę i bawiłam się palcami ze zdenerwowania. Mama wstała i podeszła do mnie tuląc mnie mocno. Poczułam jej perfumy i poczułam się bezpieczna w jej ramionach.
- Naprawdę ta szkoła nie jest taka zła. Byłam uczennicą tej szkoły i jakoś normalnie żyję. Proszę Cię dzwoń do nas. Zwłaszcza jak się będzie zmieniało Twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. - Jeszcze raz mnie przytuliła po czym się odsunęła a jej miejsce zajął tata. Przytulił mnie tak delikatnie jakbym była jeszcze małym dzieckiem.
- Moja mała córeczka.
- Już nie taka mała tato.
- Nawet nie wiem kiedy ten czas przeminął. Niedawno nosiłem Cię na rękach a teraz chodzisz w wysokich butach. Zanim się obejrzę będę już starcem.
- Nie będziesz. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Uważaj na siebie. - Jeszcze raz mnie przytulił.
Rodzice wyszli a ja czułam dziwną pustkę stojąc sama w gabinecie. Wzięłam walizkę i wyszłam. Dyrektorka podeszła do mnie wręczając mi klucz.
- To klucz do Twojego pokoju. Zaprowadzę Cię. I przy okazji mów mi Clary.
- Dobrze. Tak w ogóle, czemu tu jest tak cicho? - Spytałam wchodząc po schodach.
- Ponieważ trwają jeszcze lekcje. Chociaż Twoja klasa powinna za godzinę kończyć. O to Twój pokój. W  razie potrzeby wiesz gdzie mnie szukać. A i przyślę jedną z uczennic z Twojej nowej klasy, żeby Cię oprowadziła. - Uśmiechnęła się. - Teraz muszę iść bo czeka mnie papierkowa robota. - Obróciła się stukając swoimi obcasikami. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam swój pokój. Małe pomieszczenie z jednym oknem wprost na drzwi. Po lewej stronie stało łóżko, a po prawej niewielka szafa. Biurko stało pod oknem (tak jak lubię). Walizkę postawiłam na łóżku i zaczęłam w niej grzebać. Wyciągnęłam trampki, które szybko włożyłam na nogi. Otworzyłam szafę w której znajdowała się granatowa spódniczka przed kolano, błękitna koszula z logo szkoły oraz granatowa marynarka na której również widniało logo. Z westchnieniem podeszłam do walizki rozpakowując jej zawartość. Kiedy skończyłam usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam a w progu przywitała mnie ciemnowłosa dziewczyna.
- Hej jestem Alice ale mów mi Alie. Ty pewnie jesteś Aurelia.





I w końcu naskrobałam rozdział trzeci. :D Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Ehh... mam mało czasu na tworzenie rozdziałów, ale na chwilkę dodania czegoś się znajdzie. :)
Dobra nie będę się rozpisywać.
Pozdrawiam, Fallen :**

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 2

     Obudziłam się o dziesiątej. Jest czwartkowy ranek a ja powinnam być w szkole. W nocy stwierdziłam, że nie opłaca mi się iść do szkoły na dwa dni. Teraz powinnam zająć się przygotowaniami do wyjazdu. Musiałam się zastanowić jakie ubrania wziąść, jakie rzeczy i w razie czego co musiałabym kupić.
     Po umyciu i przebraniu się zeszłam do kuchni. Dom był pusty ponieważ rodzice wyjechali do pracy. Dopiero zobaczę ich koło siedemnastej.
Zjadłam tosty i wypiłam sok pomarańczowy z miąszem, mój ulubiony, dopiero w tedy poszłam do pokoju po torbę.
     Chodziłam po galerii, w której byłam wczoraj. Rozglądałam się w poszukiwaniu spódniczek oraz szortów. Po chwili chodzenia po sklepach natknęłam się na skórzaną spódniczkę. Była na grubej gumce a skórzany materiał układał się w fale. Przymierzyłam ją i stwierdzłam, że muszę do niej kupić biała koszulę.
Poza tymi rzeczami kupiłam również skórzane krótkie spodenki, obcisłe jeansy i kilka bluzek. Również kupiłam kosmetyki i perfumy. Weszłam jeszcze do empiku szukając płyty Thirty Seconds to Mars. Po długim szukaniu w końcu ją znalazłam. Idąc do kasy moją uwagę zwróciła pewna książka. Nosiła tytuł "Szeptem". Bez zastanowienia wzięłam ją i poszłam do kasy.
     W domu byłam przed rodzicami. Włączyłam telewizor i rozsiadłam się wygodnie na sofie. Przerzucałam kanałami szukając czegoś interesującego. Po chwili znalazłam TVN na którym leciała "Ukryta prawda". Odłożyłam pilot a nogi podciągnęłam do piersi. Oparłam głowę na kolana i oglądałam program. Po chwili do domu weszli rodzice.
- Cześć kochanie. - Przywitała mnie mama. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi przyglądając się jej jak ściąga kurtkę i wiesza ja w przedpokoju. - Pomożesz mi przy kolacji?
- A mam inne wyjście?
- Nie masz. A teraz rusz dupę z sofy. - Powiedziała z lekkim rozkazem.
- No dobra już idę, tylko się nie unoś. - Wstałam z grymasem na twarzy. Umyłam ręce. - Czym mogę się zająć?
- Pokruj pierś kurczaka w kostkę a potem przypiecz. Ja zajmę się ryżem i sosem.
- Okej. - Zaczęłam kroić pierś uważając na swoje palce. Po chwili miałam kupkę pokrojonej piersi. Wyciągnęłam patelnię i oliwę z oliwek. Włączyłam gaz. W czasie rozgrzania się oleju, kostki piersi posmarowałam kostką rosołową z drobiu. Całe mięso wrzuciłam na patelnię, która zaczęła skwierczeć. Po chwili kurczak był ładnie przypieczony. Mama kończyła robić sos, a ryż był już gotowy. Postanowiłam przenieść go na talerze, w tym czasie mama połączyła kurczaka z sosem po czym polala ryż.
Tata przyszedł z białym, słodkim winem. Rozlał go do trzech kieliszków stawiając je obok talerzy.
Usiedliśmy do stołu. Na początku jedliśmy w ciszy. Dłużej tak nie mogłam. Musiałam się w końcu odezwać.
- Mamo, pomożesz mi się spakować? - Zdziwiona mama spojrzała na mnie, tata o mało co nie zakrztusił się, sięgnął po wino by przełknąć pokarm.
- Oczywiście, że tak. - Powiedziała po chwili.
- To świetnie. - Wstałam, Umyłam talerz i chciałam już wyjść ale się zatrzymałam. - Przyjdziesz za chwilę? - Spytałam.
- Tak. - Uśmiechnęłam się, a po chwili znikłam w swoim pokoju. Włączyłam mp3 podłączając ją do głośników. Kiedy wyciagałam ubrania w tle leciała piosenka "Do or die" Thirty Seconds to Mars. Usłyszałam pukanie do drzwi a po chwili do pokoju weszła mama. Usiadła na ziemi na przeciw mnie, pomiędzy nami była walizka a wokół moje ciuchy.
- Za dużo ubrań nie bierz. W szkole będziesz musiała nosić mundurek, jedynie w weekendy będziesz mogła ubrać coś innego. - Powiedziała śmiejąc się.
- Co? A po zajęciach nie będę mogła się przebrać?
- Niestety. No może poza jakimś swetrem. - Powiedziała składając jeden z moich sweterków, który umieściła w walizce. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Mundurki? Serio? Co za żenada. Nie lubię mundurków. Spakowałam nowy sweter, spódniczkę, spodnie, kilka butów i parę innych ciuchów. Teraz wzięłam się za inne rzeczy.
- Czemu dopiero teraz przepisujecie mnie do innej szkoły?
- Tak jakoś wyszło. Może dlatego, że baliśmy się, że nie dasz rady. A może, że chcieliśmy Cię tylko dla siebie. Proszę, daj tej szkole szansę. Naprawdę nie jest zła. - Patrzyła na mnie orzechowymi oczami z miłością. Przytuliłam ją mocno.
- Dobrze. Postaram się dać tej szkole szansę.
Z westchnieniem stwierdziłam, że wszystko spakowałam. W głowie w razie czego przebiegłam po liście i w tedy przypomniało mi się, że chciałam zabrać nową książkę. Szybko wsadziłam ją do walizki obok ładowarki do telefonu i laptopa.
Wyłączyłam muzykę. Musiałam podładować mp3 przed podróżą.
Byłam zmęczona, wzięłam szybki prysznic i od razu położyłam się. Nie minęło może dziesięć minut a ja już spałam.

¤¤¤

     Była straszna burza. Wiatr łamał gałęzie a pioruny grzmiały nad koronami drzew. Ulewa przysłaniała widok.
Z każdym moim oddechem burza rosła na sile. Zdawałoby się, że jestem sercem tego żywiołu. W tedy zobaczyłam ludzi zbliżających się do mnie. Mieli broń. Wystraszyłam się. Pioruny zaczęły pokolei uderzać w ludzi. Wiatr targał moją sukienką i włosami. Uniosłam ręce i spojrzałam w niebo. Ciemne i groźne chmury przecinały błyskawice. W tedy poczułam ból. Spojrzałam w dół. Na białej sukience miałam czerwoną plamę krwi. Zaczęłam kaszleć i dusić się własną krwią. Burza powoli cichła, odchodziła, tak jak ja. Osunęłam się na ziemię. Przed końcem zobaczyłam uzbrojonych ludzi podbiegających do mnie. Nastała ciemność.


     Obudziłam się z bijącym sercem.Miałam nierówny oddech. Było mi ciepło i nadal czułam ból w klatce piersiowej. To tylko sen. Powtarzałam to w kółko aby się uspokoić. Po dłuższej chwili oddech powrócił do normalnego stanu. Nadal jednak było mi ciepło.
Nie miałam pojęcia co miał oznaczać ten sen. I jeszcze ci ludzie co mnie zabili. Kim oni w ogóle byli? I czemu do mnie strzelali?
- Głupi koszmar. - Powiedziałam kładąc się wygodnie w łóżku. To pewnie przez nerwy związane z nową szkoła.
Postanowiłam nie myśleć o tym co mi się przyśniło i spróbować znowu usnąć. Niestety to nie było łatwe. Strasznie się wierciłam i jeszcze stare wspomnienia.
Po długim czasie w końcu zaznałam spokoju.



No to mamy dwójkę. :D Mam nadzieję, że się spodoba. Tym razem postaram się o duży odstęp z rozdziałami. ^^
Pozdrawiam ciepło, Fallen :***

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 1

     Minął tydzień od naszego rozstania. Nadal nocami płaczę w łóżku zanim zasnę. Kochałam go a on mi coś takiego wywinął i to jeszcze z moją przyjaciółką.
Nie odzywamy się do siebie, tak nagle przestała zwracać na mnie uwagę i totalnie mnie olewała. Mało tego wygadała niektórym osobom moje sekrety. Zachowała się jak suka. Nigdy nie zrobiłabym czegoś podobnego nie zależnie od tego jak bardzo z kimś się pokłócę.
Nawet nie mam komu się wygadać. Przyjaciółek już nie mam, rodzicom nie będę zawracała tym głowy. Z resztą oni i tak się dziwnie zachowują. Mało że sobą rozmawiamy,prawie rzadko się widujemy bo ciągle gdzieś znikają.
     Westchnęłam. Spakowałam książki do torby i wyszłam z klasy, gdzie miałam historię. Nie patrząc na nikogo z klasy wyszłam z budynku szkolnego kierując się na miasto. Nie chciałam znowu wracać do pustego domu, wolałam pochodzić po galerii. Włożyłam słuchawki i wyłączyłam Coconut Records " Microphone".
Idąc przez miasto nie zwracałam na nic uwagi. Byłam zamyślona. Pomimo tego, że nie chciałam go wspominać, jego obraz i tak co chwilę pokazywał się w mojej głowie. Tyler, chłopak, w którym się zakochałam, z którym straciłam dziewictwo jego urodziny. Miałam plany co do naszej przyszłości, które prysły jak bańka mydlana.
     Wyszarpnęłam słuchawki chowają je do torby. Chodziłam po sklepach i rozglądałam się za rzeczami które by mnie zainteresowały. Kupiłam czarną torbę przez ramię z ćwiekami, legginsy w podłużne czarno-białe pasy, biały sweter w czarne krzyżyki, popielatą sukienkę z odkrytymi plecami oraz martensy i conversy.
Zadowolona z zakupów wracałam do domu z kubkiem zmielonej kawy z mlekiem. Na ulicach było jasno przez światło wieżowców i sklepów.
Kiedy weszłam do domu dochodziła osiemnasta. Mama chrzątała się po kuchni kończąc kolację, a tata siedział na fotelu w salonie z gazeta w ręku.
- Już jestem! - Zawołałam rzucając kluczami na blat. Podeszłam do lodówki. Wyjęłam sok pomarańczowy i kawałek papryki.
- Gdzie byłaś po szkole? - Spytała mama.
- W galerii. - Powiedziałam gryząc paprykę. - Kupiłam parę ubrań.
- Później pokażesz mi jakie. - Uśmiechnęła się. - Aurelia nakryj do stołu, zaraz będzie kolacja. - Bez słowa sięgnęłam do szafki i wzięłam talerze oraz łyżki. Porozstawiałam naczynia oraz postawiłam sok. Po chwili mama postawiła garnek na stole wołając ojca.
- Mmm... Leczo. - Powiedział tata siadając na krześle. Jedliśmy w ciszy. Rodzice od czasu do czasu posyłali sobie porozumiewawcze spojrzenia. Kiedy skończyłam jeść wstałam by umyć talerz. Chciałam iść do swojego pokoju ale rodzice mnie zatrzymali.
- Aurelia, chcielibyśmy z Tobą porozmawiać. - Zatrzymałam się i odwróciłam do rodziców.
- O co chodzi?
- Bo widzisz kochanie, przepisaliśmy Cię do innej szkoły. - Wpatrywałam się w tatę z szokiem. Zwróciłam wzrok na mamę.
- To szkoła z internatem. Ja również do niej chodziłam. - Powiedziała mama.
- Ale dlaczego?
- Córcia, ja i twoja mama postanowiliśmy, że powinnaś w końcu się usamodzielnić, a ta szkoła w pewnym sensie do tego dąży.
- Uwierz to dla Twojego dobra. - Powiedzieli to głosem nie uznający sprzeciwu.
- Ale ale ...
- Bez dyskusji. Jesteś już zapisana, a w weekend jedziemy do szkoły. - Powiedziała ostro mama.
Z grymasem na twarzy odwróciłam się i pobiegłam do pokoju. Nie trzasłam drzwiami bo już z tego wyrosłam. Założyłam tylko słuchawki włączając Thirty Seconds To Mars "Up In The Air". Położyłam się na łóżku wpatrując się w sufit. Po kilku piosenkach usnęłam.

¤¤¤

     Obudziłam się o pierwszej w nocy. O suchym gardle poszłam do kuchni nalać sobie wody z kranu. O mało co nie dostałabym zawału. Mama siedziała przy stole ze szklanką.
- Jezu.
- Wystraszyłam Cię?
- Tak mamo. W ogóle czemu siedzisz przy zgaszonym świetle? - Spytałam siadając obok. Była wpatrzona w okno przed nami.
- Po prostu patrzę na pełnię księżyca. - Również spojrzałam na księżyc. Niebo było czyste a na nim pełno małych punkcików migotało. Ciemność rozjaśniało srebrne światło okrągłego księżyca. Widok był piękny.
Obie patrzyłyśmy ciesząc oko. Po chwili ciszy mama się odezwała.
- Naprawdę robimy to dla Twojego dobra. Może teraz uważasz inaczej, ale z czasem zmienisz zdanie. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. - Wstała, pocałowała mnie w głowę i zostawiła mnie samą w świetle księżyca. Nie wiedziałam co mam myśleć. Dowiem się wszystkiego w swoim czasie. Czego? I kiedy dokładnie? Za dużo myśli.
Odstawiłam szklankę i poszłam do pokoju dalej spać.




No i mamy pierwszy rozdział ^^ Myślałam już, że dodam go dopiero jutro, ale pojawił się ktoś kto nie mógł się go doczekać. :) Ten rozdział dedykuję Sonii :** Specjalnie dla Ciebie dodałam go dzisiaj. :P Mam nadzieję, że się spodoba.
Chciałam jeszcze powiedziec, że zwiastun jest już gotowy i znajdziecie go w stronie zatytułowanej "trailer". Jestem ciekawa Waszej opini na zwiastun. ^^
Pozdrawiam, Fallen :***

sobota, 15 marca 2014

Prolog

      Zaraz po lekcjach biegiem wróciłam do domu. Ze łzami w oczach weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Chłopak, którego kochałam i w sunie  nadal kocham, rzucił mnie bo spodobała mu się inna laska.
     Przyjaciółki nagle przestały się do mnie odzywać. Nie znam powodu ich zachowania. Jednak najgorsze jest to, że jedna z nich została dziewczyną już mojego eks. Nie wiecie jak się z tym czyję.
     Na dodatek rodzice zaczęli się dziwnie zachowywać. Rozmawiają między sobą szeptem a kiedy wchodzę do pomieszczenia milkną. Wyjeżdżają gdzieś nie mówiąc gdzie. Nie wiem co się dzieje. Nie mam pojęcia co rodzice kombinują, ale wiem, że we mnie dochodzi jakaś zmiana, która niebawem się ujawni.






Prolog nowego opowiadania jest. ^^ Na początku choroby wpadł mi do głowy mały zarys nowej historii (tak tak jestem chora, gardło i gorączka, i jestem uziemiona bez laptopa u babci, no ale mam jeszcze tablet więc jest dobrze :D). Mam nadzieję, że ta historia się Wam spodoba.

Pozdrawiam Fallen :**